niedziela, 23 lipca 2017

Długie i podkręcone rzęsy tylko z L'Oreal

6

Tusze do rzęs L'Oreal bardzo lubię i od kilku lat wypróbowałam ich wiele. Mam swoich faworytów, do których co rusz wracam, jednak zawsze z zaciekawieniem śledzę nowości. Kilka miesięcy temu firma wypuściła nową maskarę False Lash Superstar X-Fiber, która ma za zadanie pięknie wydłużyć i pogrubić rzęsy nadając im gwiazdorski efekt sztucznych rzęs. Wymagania co do tuszy mam duże, czy ta maskara je zaspokoiła? Zapraszam do lektury.





Może zaciekawi Ciebie:



Opakowanie Maskary False Lash Superstar X-Fiber jest poręczne, w tonacji fioletowej z białymi napisami. Tusz jest dwustronny i ma to pomóc nam w podkreśleniu rzęs. Cała filozofia polega na tym, że najpierw nakładamy jedną warstwę tuszu bazowego, aby podkręcić i wydłużyć rzęsy, natomiast kolejnym krokiem jest nałożenie tuszu z widocznymi włóknami, które mają za zadanie oblepić nimi rzęsy i je pogrubić. W związku z tym mamy tutaj dwie różne szczoteczki. 



Pierwsza ze szczoteczek, czyli "1", jest prosta, lekko zwężana w środku, włoski są gęste i krótkie. I to za jej pomocą nakładamy tą pierwszą warstwę. Tusz ma ładny zapach, L'Oreal przyzwyczaiło nas do tego, choć nie pobija zapachem Volume Million Lashes So Couture, to jest on lekki i nienachalny. Kolor tuszu jest oczywiście czarny, konsystencja nie jest zbyt gęsta, dzięki czemu ładnie przyczepia się rzęs i je rozdziela. Jednak potrzebuje dłuższej chwili, aby na nich wyschnąć.



Druga szczoteczka oznaczona numerem "2" ma już bardziej zaokrąglony kształt, jest grubsza i widoczne na niej są włókna, które oblepią się wokół rzęs. Konsystencja jest gęsta, wynika to z dużej ilości właśnie tych włókien. Zapach bardziej ostry niż u "1", jednak nadal on nie przeszkadza. Maskarę nakładam po zastosowaniu pierwszej szczoteczki. Dzięki temu, że on nie schnie zbyt szybko, włókna bezproblemowo przyczepiają się i zwiększają objętość rzęs. Podczas aplikacji nie osypują się. Jednak zawsze trzeba mieć na uwadze, że jeżeli nie będzie się precyzyjnym, to można uzyskać niepożądany efekt. Niestety w tym miejscu po nałożeniu zbyt dużej warstwy bardzo łatwo posklejać rzęsy, które nie będą wcale kojarzyć się ze spojrzeniem gwiazd z czerwonego dywanu.



Oczywiście, tusze nie muszą być używane w parze. Najczęściej sięgam tylko po "1", ponieważ wtedy uzyskuję ładny naturalny efekt. Rzęsy są podkręcone i wydłużone. Natomiast na wieczór, lub gdy mam ochotę na coś mocniejszego, sięgam także po "2". Tak jak powyżej zaznaczyłam trzeba uważać z warstwami. W zupełności wystarcza tylko jedna, przy drugiej sklejenie rzęs murowane. Osobiście, dla większego bezpieczeństwa, wolę jeszcze sięgnąć po silikonową czystą szczoteczkę i wyczesać nadmiar produktu. W trakcie noszenia, czy to samej "1", czy "1+2" nic się nie osypuje, czy rozmazuje. Po zaschnięciu tusz jest nie do zdarcia i bardzo trwały. Z drugiej strony bardzo łatwo się go zmywa - dobry micel lub mleczko do demakijażu usuwa produkt z rzęs. Sięgam po niego w ważnych dla mnie sytuacjach. Przykładowo, w piątek o 6 rano się malowałam, przeżył ze mną 7h podróż autobusem do Warszawy, koncert oraz powrót. W sobotę rano, po dotarciu do domu i spoglądnięciu w lustro nie miałam żadnych zarzutów co do makijażu oczu. Świetnie trzymał się przez 24h! (czego nie mogę powiedzieć o podkładzie)



Maskara L'Oreal False Lash Superstar X-Fiber jest jednym z moich ulubieńców i tak jak większość tuszy tej firmy spełniła moje oczekiwania i na niej się nie zawiodłam. W dni, kiedy go używałam, bardzo często znajomi pytali się, czy mam sztuczne rzęsy, albo gdzie robiłam przedłużanie rzęs. Byli w szoku, że taki spektakularny efekt uzyskałam tuszem dostępnym w każdej drogerii. Moim zdaniem, jest to bardzo udany kosmetyk i zostaje ze mną na dłużej.

A jakie są Wasze ulubione maskary?

Pozdrawiam :) 







Czytaj dalej »

środa, 19 lipca 2017

Nowości z ostatnich tygodni + ROZDANIE

13

W ciągu ostatnich dwóch tygodni przybyło mi wiele ciekawych produktów, które przysłały mi firmy PRowskie. Przede wszystkim dostałam kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała. Część z nich już używam i widzę dobroczynne efekty, natomiast część z nich musi poczekać na lepsze czasy. Jednakże jest tego tak dużo, a ja nie lubię jak fajne produkty mi się marnują, więc część z tego będzie dla Was. Na samym końcu posta zobaczycie co dla Was przeznaczyłam i jak to zdobyć.





Zacznę od kosmetyków do włosów. Bionigree swoją ofertę rozszerzyło o oczyszczające serum do skóry głowy z olejkiem z czarnej porzeczki. Szklana buteleczka jest wyposażona w pipetkę, która ułatwia aplikację. Zapach olejku jest bardzo świeży. Dzięki zawartości mydła kastylijskiego, kwasów AHA i estrów oleju z czarnej porzeczki, wiesiołka, ogórecznika i lnu serum skutecznie usuwa nadmiar zrogowaciałego naskórka, rozpuszcza łój zalegający w mieszkach włosowych, reguluje pracę gruczołów łojowych i łagodzi podrażnienia skóry. Już po pierwszych użyciach widzę zachodzące zmiany. Po pierwsze włosy są lekko uniesione do góry i nie przetłuszczają się tak szybko. Jestem pozytywnie nastawiona do tego kosmetyku, na pewno recenzja pojawi się  po dłuższym jego stosowaniu.




Laboratorium Joanna rozszerzyła swoją ofertę kosmetyków hypoalergicznych o nowe kosmetyki. Otrzymałam żel pod prysznic oraz szampon z prowitaminą B5 i balsam z masłem shea i witaminą E. Produkty przyjemnie pachną i na pewno umilą codzienną higienę. Przeznaczone są do skóry wrażliwej, nie zawierają parabenów, barwników, alergenów i silikonów, więc nie obawiam się, że przesuszą moją, czy mojej rodziny skórę. 




Kolejne trzy kosmetyki chorwackiej firmy Nikel są już w użyciu od tygodnia. Mleczko do demakijażu z pomarańczą nie dość, że pięknie i świeżo pachnie, to bardzo łagodnie i szybko usuwa makijaż. Radzi sobie także z cieniami, kreskami i tuszem do rzęs. Tonik różany do skóry normalnej i suchej świetnie odświeża skórę. Potrafię kilka razy na dzień przemywać nim twarz. Natomiast Krem na przebarwienia ze stokrotką mimo gęstej konsystencji świetnie się rozprowadza. Na razie nie zauważyłam, aby moje przebarwienia trądzikowe czy piegi się rozjaśniły, mam nadzieję, że to w końcu nastąpi, bo na tym mi najbardziej zależy. Poza tym, krem szybko się wchłania i pozostawia cerę nawilżoną i gładką. Wszystkie kosmetyki Nikel to 100% natury, bogate składy. Uwielbiam je.




Lato jest w pełni, więc ważna jest ochrona przeciwsłoneczna. Dax Cosmetics zadba o moją opaleniznę. Balsam do opalania z masłem kakaowym oraz olejem arganowym SPF 20 zapewni bezpieczeństwo skórze. Dla mnie jest to za niski filtr, zawsze sięgam po minimum 30, a bardzo często i po 50. Myślę, że zużyję go tak na co dzień, przy codziennych wyjściach z domu. Interesujący jest dla mnie Przyspieszacz opalania, który pozwala uzyskać piękną opaleniznę w krótszym czasie. Mam bardzo jasną karnację i od zawsze opalałam się na czerwono. Ta opalenizna także była słabiutka, nawet gdy używałam niższych filtrów i leżałam plackiem na słońcu kilka godzin. Taka już moja natura. Dlatego jestem ciekawa tego produktu i na pewno po niego będę sięgać na plaży. Aby jak najdłużej zachować piękną opaleniznę oraz schłodzić skórę warto sięgnąć po Żel po opalaniu, który zawiera między innymi D-Pantenol, aby nawilżyć i przynieść ulgę skórze. Latem zawsze sięgam po takie preparaty, nawet po krótkiej ekspozycji na słońce, zatem żel jedzie ze mną nad morze. 




Znam czarne maski, używam ich, natomiast z czarnym kremem do twarzy  do tej pory nie miałam do czynienia. Firma Yoskine ma w swojej ofercie czarny, przeciwzmarszczkowy krem na dzień i noc do dojrzałej cery normalnej i mieszanej z oryginalnym węglem z bambusa. Byłam ciekawa, jak wygląda na skórze. W opakowaniu jest czarny, jednak po rozsmarowaniu jest niewidoczny, nie barwi skóry. Daje ładne nawilżenie i zapewnia cerze pudrowo-matowe wykończenie. Ma za zadanie wypełnić zmarszczki i maskować ich widoczność oraz minimalizować pory. 




Zestaw kosmetyków Perfecta do pielęgnacji twarzy jest dość spory. Trzy kosmetyki  z linii Hydro Magnetic to mega dawka nawilżenia. Jest ona oparta na unikalnej technologii utrzymywania wody w naskórku - Aqua Lock Technology, która łączy najskuteczniejsze mechanizmy intensywnego nawilżenia skóry. Synergiczne działanie czterech metod daje efekt głębokiego nawilżenia od razu po aplikacji oraz potęguje jego odczucie w czasie. W skład linii Hydro Magnetic wchodzą: Skoncentrowana Esencja, Krem na dzień i na noc oraz maska Memory Shape. Cały zestaw ładnie się prezentuje i myślę, że spodoba się każdej kobiecie. 




Perfecta w swojej ofercie ma maski, które pełnią także funkcję PEELINGU. Pierwsza z nich to Pore Minimizer + Detox, czyli maska węglowo - glinkowa, którą stosuje się także jak peeling, dzięki drobinkom z łupin migdałów. Już go używałam  i moja cera świetnie zniosła ten zabieg. Aktywny węgiel i zielona glinka wygładziła skórę, zmatowiła ją i zredukowała rozszerzone pory. Druga maska to Nawilżenie + Oczyszczenie, czyli maska glicerynowa z peelingiem. Aktywne składniki to Green Tea Detox, który oczyszcza skórę, Vit. E Hydra silnie nawilży i poprawi elastyczność oraz miękkość skóry, a także naturalne drobinki peelingujące z łupin orzecha włoskiego. Jak dla mnie bomba!




O ciało wolne od cellulitu ma zadbać Express Slim, czyli Tarcza Antycellulitowa, która ma działanie silnie ujędrniające oraz zmniejsza widoczność cellulitu już po 7 dniach. Hmmm... szczerze to ja w takie preparaty nie wierzę, nie sądzę, aby jakimś cudem cellulit się zmniejszył, być może tymczasowo pod wpływem masażu dwa razy dziennie, bo taka jest propozycja stosowania. A spróbuję, nic nie stracę. 




Na koniec kosmetyk, który mnie zaskoczył. Początkowo myślałam, że są to balsamy do ust, a okazało się, że Perfecta w takich jajeczkach umieściła Antyperspirant w sztyfcie. Produkt pochodzi z Japonii oraz daje 24h intensywną ochronę, czego dla Was nie sprawdzę, bo w taką pogodę to i dwa razy dziennie biorę prysznic. Tak czy siak, kulki wyglądają świetnie, ładnie i długo pachną i chronią przed brzydkim zapachem. Są na tyle poręczne, że żółtą kulkę noszę w torebce i jak mam potrzebę, to się odświeżam. Świetny pomysł i realizacja.



ROZDANIE!!!


Jak widzicie, dużo tego, sama nie jestem w stanie tego zużyć. Kosmetyków do pielęgnacji mam bardzo dużo, drugie tyle sama kupuję lub dostaję od rodziny. A ja strasznie nie lubię, jak kosmetyki się u mnie marnują, tylko leżą i tracą ważność. Dlatego też postanowiłam z Wami się nimi podzielić. Stwierdziłam, że na pewno ucieszycie się z zestawu Hydro Magnetic od Perfecty. Kosmetyki nie były przeze mnie otwierane, więc mają zachowaną 100% świeżość, jedynie odfoliowałam pudełeczko i wyjęłam opakowania z kartoników do zdjęcia. Konkurs przeprowadzę na Instagramie i myślę, że do maksymalnie  jutra rana takowy post się pojawi, choć postaram się to zrobić jeszcze dziś wieczorem. Podam Wam oczywiście link do konkursu, abyście mogły wziąć w nim udział. Serdecznie zapraszam!

Pozdrawiam :)


Czytaj dalej »

poniedziałek, 17 lipca 2017

InspiredBy NATURALNIE PIĘKNA Edycja VII - przegląd kosmetyków

1

Bardzo lubię wszelkie kosmetyki do pielęgnacji o naturalnych składach, moja cera dobrze na nie reaguje i widzę, że ma się coraz lepiej. Jednak nadal dostęp do nich jest bardzo ograniczony, przynajmniej w moim małym mieście. W popularnych drogeriach mogę znaleźć kilka produktów, natomiast w internecie tak jest tego dużo, że głowa boli, a i ceny nie należą do tych przyjemnych. I tutaj ShinyBox InspiredBy wkracza do akcji. Dzięki niemu, co dwa miesiące za 119zł można otrzymać pudełko Naturalnie Piękna wypchane po brzegi łakociami o bardzo dobrych składach, których wartość oscyluje w okolicach 300zł. Majowa edycja bardzo przypadła mi do gustu, kilka kosmetyków już wykończyłam. Natomiast lipcowa nie jest gorsza. Co tam znalazłam?


 

 

DELA WELL Olej arganowy 100%, Olej makadamia 100%



Oleje bardzo lubię, te nie są naszpikowane innymi substancjami, otrzymałam w 100% naturalne produkty. Są one zamknięte w ładnych opakowaniach z pipetką ułatwiającą dozowanie. W pudełku można było znaleźć dwa spośród czterech rodzai olei, mi się trafił olej arganowy i makademia, oba bardzo lubię, więc na pewno wykorzystam do pielęgnacji ciała oraz do pielęgnacji włosów.



VIS PLANTIS Krem pod oczy Avena Vital Care



Firmę już znam z innych edycji ShinyBoxa. Tym razem w pudełku znalazłam krem pod oczy, który ma za zadanie przede wszystkim rozjaśnić cienie pod oczami, uelastycznić skórę i wygładzić zmarszczki. 

 

COSMADERMA Pasta cukrowa



W kwestii depilacji od lat jestem wierna żyletkom. Mam wysoki próg bólu, jednak ani depilatory, ani wosk nie zdawał u mnie egzaminu. Jednak nigdy nie stosowałam pasty cukrowej. Jestem ciekawa, jak u mnie zadziała. Może macie jakieś dla mnie wskazówki w kwestii używania?



NUXE 24-godzinny krem nawilżający i kojący



Tej firmy chyba nikomu nie muszę przedstawiać, większość kosmetycznych maniaków ją zna. W pudelku znalazłam dwa (ponownie spośród czterech do wyboru) kosmetyki tej firmy. Pierwszy z nich to krem do twarzy, który nawilża i koi podrażnioną cerę. Kemów mam od groma, przez ostatnie miesiące trochę ich się zebrało (aktualnie mam otworzone 3 kremy i 2 sera... ), co więcej planuję na dniach pokazać Wam co do mnie przyszło w ciągu dwóch ostatnich tygodni. Myślę, że z częścią z tych kosmetyków podzielę się z Wami, bo nie jestem w stanie tego wszystkiego zużyć i jest mi żal tak kolekcjonować kosmetyki, żeby tylko stały (nie  narzekam). Dlatego też ten krem musi poczekać na swoją kolej, choć kusi bardzo. Ktoś z Was go już używał?



NUXE Brązujący olejek do opalania twarzy i ciała SPF 30



Drugi kosmetyk z Nuxe to olejek do opalania twarzy i ciała, który na pewno mi się przyda z racji wysokiego filtra i zbliżającego się wyjazdu. Za tydzień wyjeżdżam nad nasze polskie morze i mam zamiar troszkę powystawiać siebie na słońce. Zapewne będę najbielsza ze wszystkich turystów na plaży, bo ogólnie to ja się nie opalam. Mam nadzieję, że olejek pozwoli mi na miarę moich możliwości wrócić z ładną opalenizną.



BODYBOOM Peeling kawowy



Uwielbiam kawę, jej smak i zapach. A o właściwościach peelingu kawowego nie trzeba nikomu specjalnie mówić. Rozbudza, pobudza krążenie i zwalcza cellulit. Poradzi sobie z martwym naskórkiem i pozostawi skórę gładką i sprężystą. W 100% naturalny produkt został wytworzony z wysokiej jakości kawy, zmieszany z olejami arganowym, ze słodkich migdałów czy macadamia. Będzie pięknie pachnieć.





Zawartość lipcowego boxa jest ciekawa, gwiazdą są kosmetyki NUXE, które mają już rzeszę fanów. Na pewno przydadzą mi się oleje, także ten do opalania. Nie mogę się też doczekać aplikacji peelingu kawowego oraz pasty cukrowej - jestem ciekawa jak sobie poradzi z włoskami i czy będzie mocno boleć. A Wy co byście najbardziej przygarnęły?

Pozdrawiam :)



Czytaj dalej »

piątek, 14 lipca 2017

ELEGANT GLOSSY CUT CREASE || Makijaż

4

Miałam ochotę na coś ciemniejszego, błyszczącego oraz nietuzinkowego. Po technikę 'Cut Crease' rzadko kiedy sięgam, bardziej siebie lubię w dymkach. Jednak tym razem wyszło inaczej. Oceńcie same, czy jest ok.

 

 
 

Makijaż zaczęłam tak jak zawsze, czyli od zbudowania załamania powieki oraz kącika zewnętrznego. Dodawałam tam stopniowo kolory zaczynając od jasnego brązu, ciemniejszego brązu, kończąc na odrobinie czerni. Wewnętrzny kącik oraz środek powieki wyczyściłam i odcięłam od reszty za pomocą korektora. Następnie cały obszar wypełniłam połyskującym, jasnym srebrnym cieniem. Na koniec, za pomocą srebrnego cienia oraz duraline'a narysowałam kreskę powyżej załamania powieki. Podkreśliłam dolną powiekę sięgając po te same kolory, narysowałam czarną kreskę i dokleiłam rzęsy. 


 
 
 



UŻYTE KOSMETYKI:
//TWARZ (FACE)//
- Kobo Professional Anti Redness Makeup Primer
 - Revlon Colorstay Makeup 180 Sand Beige
- Kryolan Concealer Circle No.2
- Catrice Liquid Camouflage 020
- Laura Mercier Loose Setting Powder Translucent
- Kobo Professional Face Strobing Palette
- My Secret Face Illuminator Powder  Princess Dream
//BRWI (BROWS)//
- My Secret 'Design Your Brow' Color Wax 02 Dark Brown
- Kobo Professional Eyebrow Colour 302 Ash
 //OCZY (EYES)//
- Sigma Beauty Eye Shadow Base Provoke
- Sigma Beauty Gel Eye Liner Wicked
- Makeup Geek Eyeshadows: Taupe Notch, Steampunk, High Wire, Ice Queen
- Sigma Eyeshadow Palette Nightlife by Camila Coelho: Leather Pants, No Waiting, Disco Ball, Panache
- False Lashes
- Inglot Duraline
- L'Oreal False Lash Superstar XFiber Mascara
//USTA (LIPS)//
- My Secret 'I love matte lips' Liquid Lipstick 11


 
 



Mimo, że opis wykonania tego makijażu tak łatwo brzmi, troszkę się bawiłam. Zeszło mi ok dwóch godzin, ponieważ musiałam być bardzo precyzyjna przy 'odcinaniu' ruchomej powieki. Ale było warto, ponieważ całość bardzo mi się podoba. A Wy co o tym sądzicie?  Stosowałyście już tą technikę?

Pozdrawiam :)




 

Czytaj dalej »

środa, 12 lipca 2017

Dark Ombre Lips

6

Ostatnio jest tak gorąco i duszno, że nie mam ochoty się malować. Dlatego też tak mało makijaży na blogu. Jednak wieczorami lubię się pobawić i znowu wzięło mnie na artystyczny makijaż ust. Na razie jestem na etapie prób i błędów, bawię się, szukam odpowiedniej techniki, więc daleko mi do osób, które świetnie sobie w tym radzą.

 


Tym razem próbowałam zrobić ombre na ustach. Na początek nałożyłam na nie podkład, a następnie na środku powoli dodawałam szary cień do powiek. Aby wzmocnić efekt dodałam także odrobinę czerni. Starałam się kolory rozcierać palcem, aby ładnie w siebie przechodziły. Gdy już byłam zadowolona z tego co osiągnęłam, całe usta pokryłam bezbarwnym błyszczykiem.


Nadal mi jednak czegoś brakowało. Sięgnęłam po brokatowy srebrny cień i nałożyłam go na środku ust. Postanowiłam wyjść nim powyżej łuku kupidyna i roztarłam go palcem na zewnątrz. Otrzymany efekt nawet nie jest zły.

 
 
 

Co sądzicie o takich zabawach? Lubicie kombinować z makijażem?

Pozdrawiam :)
Czytaj dalej »

wtorek, 11 lipca 2017

Odrobina luksusu z marką minus417

4

Markę minus417 odkryłam dzięki ShinyBox.  Wcześniej słyszałam o niej, jednak dostępność w Polsce jest niewielka, jedynie widziałam je w Sephora. Choć z drugiej strony, nie wiem, czy skusiłabym się na zakup, ponieważ kosmetyki tej firmy nie należą do tanich. Tak czy siak, muszę to przyznać, jestem nimi zafascynowana! Świetnie zadziałały na moją cerę i żałuję, że się skończyły. Pieniący się żel do mycia twarzy z luffą oraz Recovery Mud Mask Regenerująca Maseczka z błotem świetnie się u mnie spisywały. Opowiem Wam dlaczego. 




Minus417 to linia ekskluzywnych izraelskich kosmetyków do pielęgnacji skóry oparta na Vitamin Mineral Complex, będącym połączeniem bogatych minerałów z  Morza Martwego i naturalnych składników aktywnych - witamin i unikalnych ekstraktów roślinnych. Stworzona by silnie regenerować komórki i opóźniać proces starzenia skóry. Nazwa pochodzi od miejsca pozyskiwania składników: Morza Martwego, znajdującego się 417m p.p.m. Bez parabenów i olei mineralnych. [źródło: sephora.pl]

 

 minus417 Pieniący się żel do mycia twarzy z luffą

 

 

Czysta, świeża i promienna skóra już po pierwszym zastosowaniu. Dokładne usuwanie zanieczyszczeń skóry, dzięki zawartości mikrocząsteczek naturalnej luffy. Zawartość minerałów z Morza Martwego wraz z odżywczymi ekstraktami roślinnymi zapewnia skórze dogłębne odżywienie i nawilżenie. Średnia cena: 116 zł / 200 ml

Opakowanie żelu do mycia jest bardzo proste: zwykła, miękka tubka, na której są zapisane najważniejsze informacje. Konsystencja jest lejąca, natomiast zapach bardzo przyjemny, lekko cytrusowy, orzeźwiający i pobudzający. Mikrocząsteczki luffy (jest to roślina zwana popularnie gąbczakiem, która ulega naturalnemu wysuszeniu) są wyczuwalne w żelu, delikatnie masują skórę, lekko ją peelingując. Żel dobrze się pieni, świetnie oczyszcza twarz z makijażu oraz różnych zanieczyszczeń, pozostawia ją świeżą, nie ściągniętą, nawilżoną, gotową do dalszych zabiegów kosmetycznych. 

 
 
Kosmetyk starczył mi na dwa miesiące codziennego stosowania. Jestem naprawdę zadowolona z jego działania, ponieważ moja cera jest dość kapryśna i nie wszystko jej służy. Natomiast żel minus417 świetnie sobie z nią poradził i z miłą chęcią bym na niego jeszcze się skusiła. Cenowo nie jest tak aż źle, bo w Sephora widziałam go w promocji za 75zł, więc być może jeszcze do mnie zawita. 



Skład żelu jest ciekawy i bogaty w odżywcze składniki. Żel zawiera minerały z Morza Martwego, witaminy A,B,E,F oraz olejki z awokado i winogron. 

INCI: aqua(water), sodium coceth sulfate, cocamide dea, cocamidopropylbetaine, glycerin, luffa cylindrica , polyethylene , prunusamygdalus dulcis (sweetalmond) oil , maris sal (dead seasalt), aloe barbadensis (aloe vera) leaf juice, carbomer, polysorbate 20, parfum (amyl cinnamal, geraniol, hexyl cinnamal, limonene, linalool, cinnamal), vitis vinifera (grape) seed oil, perseagratissima(avocado) oil, propylen glycol, aesculus hippocastanum (horse chestnut) seed extract, calcium pantothenate (vit.b), menthapiperita(peppermint) oil, linoleic acid (vit.f), phenoxyethanol, retinyl palmitate (vit.a), tocopherylacetate (vit.e), benzoic acid, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone.


 

minus417 Recovery Mud Mask - Regenerująca Maseczka z Błotem

 

Wyjątkowa maseczka nadająca twarzy promienny, rozświetlony wygląd. Wzbogacona minerałami i błotem z Morza Martwego, połączonymi z miodem, masłem kakaowym, olejkami eterycznymi – z rumianku, pestek ogórecznika lekarskiego, wiesiołka i migdałów oraz witaminami E i B5. Zmiękcza i wygładza skórę. Zawartość naturalnego błota gwarantuje błyskawiczny efekt: czystszą, bardziej miękką i promienną skórę. Średnia cena: 399zł / 50ml
Żel do mycia wyglądał dość zwyczajnie, natomiast regenerująca maska to już produkt luksusowy. Szklane opakowanie, które od razu kojarzy się z kremem, otrzymałam w kartonowym pudełeczku. Wieczko jest w kolorze złota, gdzie wygrawerowana jest nazwa firmy. Całość prezentuje się przepięknie. Oprócz tego w kartoniku można znaleźć szpatułkę, którą wykorzystywałam do nakładania maski oraz magnes.



Maseczka jest wzbogacona błotem z Morza Martwego, więc jej kolor jest ciemnobrązowy, a zapach ziemisty. Jednak jej konsystencja jest dość zaskakująca. Wydawałoby się, że powinna być klejąca i plastyczna, jednak według mnie jest dość sypka. Dlatego ciężko jest ją nałożyć za pomocą palców. Najłatwiej maskę jest pobrać za pomocą dostępnej szpatułki i rozsmarować ją na twarzy. Trzeba przy tym uważać, ponieważ może się kruszyć i osypywać. Po jej nałożeniu dobrze jest ją zmyć po 5 minutach, jednak zazwyczaj trzymałam ją dłużej, nawet do 30minut. Na początku na policzkach odczuwalne było lekkie szczypanie oraz ciepło, które po krótkim czasie mijało.



Po raz pierwszy spotkałam się z maseczką błotną, której nie zmywa się za pomocą wody. Próbowałam ją zmyć z ręki i się tylko namęczyłam. Do jej ściągnięcia służy załączony magnes. Owijam go w chusteczkę lub papier i delikatnie przykładam do twarzy - maseczka przykleja się do magnesu i praktycznie cała schodzi z twarzy. Na koniec wystarczy twarz przemyć ciepłą wodą. Maseczka pozostawia na cerze lekki film, który szybko się wchłania. Od razu czuć mega nawilżenie, skóra jest gładka i miękka, miła w dotyku. Cera realnie wygląda na świeżą i zdrową.



Maska Recovery Mud Mask to przede wszystkim błoto z Morza Martwego, które zawiera masę minerałów dobrze wpływających na cerę. Ich działanie wzbogacone jest miodem, masłem kakaowym, olejkami eterycznymi z rumianku, pestek ogórecznika lekarskiego, wiesiołka i migdałów oraz witaminą E i B5. Taka kompozycja działa na cerę oczyszczająco, nawilżająco oraz rozjaśniająco.




Maseczka błotka minus417 to produkt luksusowy i świetnie się spisuje na mojej cerze. Jednak posiada dwie wady, które sprawiają, że nigdy jej nie kupię. Pierwsza to cena - 400zł za 50ml to dla mnie zbyt dużo. Myślę, że można znaleźć maski o podobnych właściwościach w bardziej przystępnych cenach. Druga wada to wydajność. Niestety, ale wystarczy ona na maksymalnie 10 użyć. U mnie za każdym razem nakładała się dość gruba warstwa mimo, że starałam się, aby jak najmniej jej użyć, by wystarczyło jej jak najdłużej. Niestety konsystencja na to nie pozwalała.


Podsumowując, kosmetyki minus417 spełniły swoje zadanie i jestem z nich bardzo zadowolona. Jest to marka luksusowa, więc nie każdy będzie mógł sobie na nie pozwolić. Jestem w stanie kupić żel do mycia z luffą, bo 75zł to nie jest jeszcze tragedia, jednak za maskę Recovery Mud Mask ja podziękuję - jest dla mnie za droga oraz nie wydajna. Jednak cieszy mnie fakt, że mogłam je znaleźć w pudełkach ShinyBox, które są w przystępnych cenach. A mojej cerze zaoferowałam odrobinę luksusu.


Znacie kosmetyki minus417? Jakie macie zdanie na temat tych dwóch produktów? 

Pozdrawiam :)



Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia